Po serii przegranych w ruletkę byłem już gotów rzucić całe granie. Ale kumpel z pracy z Wrocławia powiedział mi o grze, w której kulka spada po planszy z kołkami. Z ciekawości odpaliłem
plinko demo i... złapałem bakcyla. Prosta mechanika, szybka akcja i ten moment zawieszenia, kiedy kulka leci – to wciąga bardziej niż klasyczne automaty. Zaczynałem z niewielką stawką i udało się nie tylko odrobić straty, ale też trochę zarobić.